środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 1.

 Katowice, miasto które kochasz ale jednocześnie nienawidzisz. Wpatrujesz się w Spodek ze swoistą odrazą chociaż marzysz, żeby zagrać tam choć jeden koncert. Poprawiasz plecak i wciągasz w płuca dym z papierosa. Powinieneś to rzucić ale nie potrafisz. Zerkasz na zegarek. Czas najwyższy spacerem puścić się w kierunku Dworca. Musisz wrócić do Mikołowa przed piętnastą. Rahim jest pedantem. Nie wolno ci się spóźnić. Schodzisz do podziemnego przejścia ignorując ludzi. Lubisz tłum ale kiedy masz plan starasz się nie odchodzić w bok. Nauczyło cie to życie w Gdańsku. Poprawiasz słuchawki na uszach i ruszasz żwawiej do wyjścia. Górujesz nad ludźmi. Widzisz ich z góry i spotykasz się z wieloma dziwnymi rzeczami. Dwa razy w miesiącu przecinasz całą Polskę od Pomorza po Śląsk. I powoli zaczynasz tracić w tym powołanie. Męczą cię te podróże. Chcesz spokoju, odpoczynku. Zatrzymujesz się na przystanku. Katowice – miasto tramwajów. Tylko tak się poruszasz. Robisz się co raz bardziej leniwy. Zamykasz oczy. Masz plan ale boisz się go zrealizować. Śląsk cie przeraża. Ludzka mentalność, której się boisz. Wiesz, że zginiesz tutaj bo jesteś inny. Wsiadasz w tramwaj i czujesz jak bardzo nie cierpisz jeździć nimi. Przymykasz oczy. Masz kryzys i to dosyć głęboki. Uśmiechasz się szeroko, dalej udajesz, że jest okej ale gdy zamykasz się w pokoju i otulasz kołdrą masz dosyć. Brakuje ci kogoś, kto potrafił wydrzeć się przez całą ulicę nakazując ci wziąć się za siebie. Uśmiechasz się pod nosem wspominając Tośkę. Gdzie jest? Co robi? Jest szczęśliwa? Wspomnienie o przyjaciółce sprawia, że boli cie serce. W którymś momencie zgubiliście się. Ona w ekonomie, ty w zwykłym liceum. 
~*~
Stoisz na dachu Katowickiego Spodka i czujesz jak wiatr wali cię w twarz. Uwielbiasz w całym mieście, każdy zakamarek. Mieszkasz tu trzeci rok i dalej stolica Śląska cie fascynuje. Długie czarne włosy unoszą się pod wpływem wiatru. Odgłosy miasta docierają do ciebie jakby z oddali. Trwasz w euforycznym dołku bo udało ci się wdrapać tutaj. Planowałaś to tydzień. Wciągasz ciężkie powietrze w płuca i po raz kolejny czujesz, że właśnie na tym polega życie. Że robisz co chcesz, wyzwolona i diabelnie szczęśliwa. Studiowanie tu było najlepszą decyzją w życiu. Nie żałujesz absolutnie niczego. Bo wiesz, że jesteś w stanie przenieść góry. Wdrążenie się w tą mentalność nie sprawiło ci najmniejszego problemu. I teraz nie wyobrażasz sobie, żeby wrócić nad morze. I nie czujesz żeby było ci z tym jakoś ciężko. Ściągasz brwi słysząc telefon. Wzdychasz czując jak dźwięk ściąga cie na ziemię. Łapiesz za telefon i zerkasz na wyświetlacz. Tylko ona może przeszkodzić ci w braniu z życia co najlepsze. Bo robi to z tobą. 
- Halo – łapiesz się pręta wystającego z dachu.
- Złaź ze Spodka i jedziemy na uczelnie – w słuchawce słyszysz głos swojej najlepszej koleżanki, tutaj, gdziekolwiek. 
- A skąd wiesz gdzie jestem?
- Bo cie widzę? - Jolka wybucha śmiechem a ty wtórujesz jej dźwięcznie. 
- Już schodzę – mruczysz lekko zawiedziona. Bo co dobre kiedyś się kończy chociaż ty nie chcesz. Powoli przewieszasz torbę przez ramię i schodzisz na dół. Schody skrzypią okropnie ale ty idziesz gwiżdżąc sobie pod nosem. Masz wspaniały humor. I nic nie jest w stanie ci go zniszczyć. 
~*~
Wieczór przychodzi dla ciebie ciężki niczym ołów. Czujesz jak opadają ci powieki chociaż powinieneś teraz skupić się na muzyce w twoich uszach. Nie potrafisz. Czujesz jakąś gorycz w sobie, która wzięła się znikąd. Masz absolutnie dosyć. 
- Wiesz co – ze snu ściąga cie głos twojego mentora. Unosisz powieki a Rahim przygląda ci się w skupieniu. Sam miał podobnie. 
- Może dzisiaj już się zluzujmy. Jutro wrócimy do nagrywania – ma dosyć? Możliwe. Nie wnikasz. Wzruszasz ramionami i odwieszasz słuchawki. Ściana patrzy na ciebie karcąco. Spada ci forma. Nie piszesz tyle co kiedyś. Wychodzisz z kabiny i poprawiasz bluzę. Sebastian śledzi cie wzrokiem. 
- Wyskakujemy na piwo – słyszysz za sobą. 
- To miłej imprezy. Ja mam ochotę na sen – mruczysz – Do jutra – dodajesz i wychodzisz. Zamykasz cicho drzwi i czujesz jak ogarnia cie pustka. Ściągasz brwi słysząc Trine zmierzającą po schodach. Stukot jej obcasów oznacza, że znowu gdzieś wychodzi. I znowu będzie ci piszczeć pod uchem. Nie jest zbyt wysoka ale natrętna. Mimo wszystko lubisz ją za to co robi. Każdego tu trudno nie lubić. 
- Buka – uśmiecha się szeroko na twój widok. Płytko uśmiechasz się. 
- Cześć – rzucasz zatrzymując się. Nie poznajesz brunetki. Wygląda inaczej w pełnym makijażu i sukience. Na nogach ma szpilki. A włosy wysoko upięte w kok. 
- A ty nie dołączasz się do nas? - rzuca widząc twój strój. Kręcisz z uporem głową przypatrując się jej w skupieniu. Co teraz powie? Jesteś gotowy na każdą jej prośbę.
- Ej no chodź. Co tu przyjeżdżasz to jednego dnia śpisz zamiast się bawić – mruczy z rozżaleniem. Zaśmiałeś się cicho patrząc na nią. Ale Trine to Trine. Będzie ci wiercić dziurę w brzuchu aż nie uciekniesz lub się nie zgodzisz. Ona taka jest. 
- Zmęczony jestem – mruczysz. Uśmiecha się szeroko i macha ręką. Mija cie i znika za rogiem krzycząc coś do Wojtka. Kręcisz głową i ruszasz do wyjścia. Schodzisz na dół. Machasz recepcjonistce i naciskasz klamkę. W tej samej chwili czujesz jak uderzasz w kogoś.
~*~
Nie cierpisz pokazywać się w wytwórni. Nie przepadasz za Wojtkiem bo dla ciebie jest zbyt grubiański. Wciągasz w płuca dym z papierosa. Nie potrafisz przemóc się by potraktować Kotowicza łaskawiej. Nie umiesz uśmiechać się do niego słodko. Nie czujesz nic oprócz dziwnej niechęci. Zerkasz na ulicę marząc by Wojtek nie zechciał iść z wami. Odgarniasz włosy do tyłu i czujesz jak ktoś uderza w ciebie drzwiami. Tracisz równowagę. Odwracasz się po chwili i z wyrzutem zerkasz na mężczyznę, który stara się cie przeprosić. Podnosi wzrok i wasze oczy spotykają się na moment. A ty masz wrażenie, że wsiadłaś w wehikuł czasu. 
- Mati? - tylko to jesteś w stanie z siebie wydobyć.  

piątek, 6 czerwca 2014

Bohaterowie

Tośka

Mogłabym Ci wiele dać, to za czym tęsknisz
mogłabym za Tobą stać, uczynić wielkim






Mateusz

Mimo, że tu chcę więcej wiem jedno,
że to czego szukam jest wciąż tu ze mną



------------------------------------------
Jako, że kończymy Syprzaka i Zeusa to zaczynamy coś nowego :) 

Obserwatorzy