środa, 16 lipca 2014

Rozdział 2.

 Przyglądasz jej się w skupieniu czując jak zaczyna brakować ci oddechu. Czy ona nie wyjechała? Czy nie miała w planach podbijać koniec świata? Albo ze zmęczenia masz zwidy. Zamykasz oczy, ale gdy znów je otwierasz w dalszym ciągu widzisz te przenikliwe, szare spojrzenie pełne wyrzutu i niedowierzania. Wyrzutu bo ją bolało, i niedowierzania bo tu jesteś. Masz nieodpartą ochotę przytulić się do niej. Robisz to i zdajesz sobie sprawę, że jednak jest tu naprawdę. Ale sama zachowuje się jak kukła. Po dłuższej chwili czujesz delikatnie jak jej dłonie oplatają twoją szyję. 
- Tośka – rzucasz z ulgą i powoli odsuwasz się od niej. Zadziera wzrok i zerka na ciebie. 
- Co tu robisz? - widać, że nie jest szczęśliwa widząc cie. Ściągasz brwi i zaczynasz mówić. Słucha cie w skupieniu. I po raz pierwszy widzisz na jej ustach szczery uśmiech. Spada ci kamień z serca. Wiesz dlaczego się cieszy. Bo ci się udało. Oboje wiedzieliście, ale ona jakby bardziej. To ona cie motywowała. To ona kazała ci grać w tym prowizorycznym studio Skora. 
- A co ty tu robisz? Nie powinnaś być teraz gdzieś w Azji? - patrzysz na nią. Ściąga brwi. 
- Moja Azja skończyła się w Katowicach – rzuca i uzupełnia zdanie o resztę opowieści. Przypatrujesz się jej w skupieniu. Mówi jak zwykle, powoli i bez zbędnych gestów. Jakby recytowała coś co zna na pamięć. Ale wiesz doskonale, że tak już ma. Wiesz doskonale, że mówienie jak z karabinu nie pomaga. Ale Tośka właśnie tak mówiła. Nic miękko i powoli, ale powoli i z pewnością. Wpatrujesz się w nią z zaskoczeniem. Bo co ona tu robi? Nie spodziewał się, że spotka swoją dobrą znajomą. Przyjaciółkę. 
~*~
Mówisz coś i wiesz, że słucha. Bo od zawsze taki był. Słuchał w skupieniu, pozwolił ci dokończyć myśl. Nigdy się nie wtrącał. Ale potem był w stanie powiedzieć coś co zbiło cie z partykału. Teraz znów wraca wszystko co sprawiło, że wyjechałaś z Gdańska. Mówiłaś coś o Azji. Nikt nie wiedział co było głównym argumentem. Ten argument chowałaś głęboko w sobie. Nie miałaś komu o tym powiedzieć. Rodzice by nie zrozumieli. Traciłaś głowę jak teraz. 
- A ty co tu robisz? - rzucasz nagle. Uśmiecha się do ciebie tak jak zawsze. Niewinnie a jednak z ognikami w oczach. 
- Pracuje – oznajmia i zaczyna swoją opowieść. Czujesz jak tracisz dech w piersi. Słuchając go. Bo znów był taki beztroski i spokojny. Nie liczył się z tym co będzie później. Słyszysz jak drzwi otwierają się. Odwracacie głowę. Jola na wasz widok uśmiecha się szeroko. 
- O widzę, że już się poznaliście – rzuca stając obok ciebie. Oboje parskacie śmiechem i patrzycie na Trine, która jest zaskoczona waszą reakcją.
- Tośkę znam dłużej niż ty - Mateusz szczerzy się do twojej towarzyszki. A ty odwracasz głowę. Jolka patrzy na ciebie z wyrzutem. 
- Co?
- No mówiłam ci, że ja też z Gdańska – wyjaśniasz. Mateusz życzy wam miłej zabawy i schodzi na dół. Śledzisz go tęsknym wzrokiem. Brakuje ci jego obecności. Od zawsze brakowało ale nie potrafiłaś sobie tego wmówić. Nie potrafiłaś zrobić czegokolwiek. Nie potrafiłaś wrócić do Gdańska. Ale czemu? Bo kochałaś go i teraz i wtedy. Pokochałaś. Ale nie chciałaś psuć tej przyjaźni. Nie potrafiłaś dogadać się z jego dziewczynami. Z zazdrości. A teraz? Teraz masz tak samo. Teraz również nie możesz siebie zrozumieć. Oddałaś mu wszystko. A on? Albo tego nie widział, albo nie chciał widzieć. Może też się bał? Ruszasz powoli za Jolką, która zaczyna narzekać na Wojtka. Minix nie wyraził chęci na jakąś imprezę. Więc ruszacie do Katowic we dwie. Trine przygląda ci się w skupieniu. Złapała cie na tym, że jej nie słuchasz. Ale nie możesz. Znów zaczyna cie boleć serce. Bo chociażbyś chciała, to wiesz że nie możesz. Nie możesz złapać go za bety i wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo go kochasz. Bo nadal kochasz. Widząc te oczy i czując jak się w nie topisz. 
- Co ci znowu jest? - słyszysz zirytowany głos towarzyszki.
- Nic – wzruszasz ramionami i odwracasz wzrok do ulicy. Uśmiechasz się pod nosem słysząc jak Jola zaczyna delikatnie fałszować śpiewając wraz z Jaredem Leto. Chociaż ty uważasz, że to darcie kota. Ale to twoje zdanie. Słuchacie zupełnie innej muzyki, ale potraficie sie dogadać. 
~*~
Patrzysz na miasto z balkonu mieszkania, które wynajmujesz na czas pracy w MaxFlo. Spotkanie z Tośką to dla ciebie ogromny szok. Nie wiesz co masz zrobić. Widzisz ją. Dalej z tym zadziornym uśmiechem i ślicznymi oczętami. Ale nie wiesz jak masz postąpić. Wczoraj o niej myślałeś, dzisiaj ona staje przed tobą. O co tu chodzi? Dlaczego odcięła się od ciebie? Te dwa pytania nie doczekują się odpowiedzi. Ale chcesz je rozwiązać. Łapiesz za butelkę wody. Miałeś chociaż małą ochotę na jakieś piwo, jednak myśl o porannym niesmaku odsuwa tę chęć. Chcesz kiedyś się wyspać. Teraz oka nie zmrużysz. Bo myśl o niej nie daje ci spokoju. Coś w jej zachowaniu jest dziwnego. Nie wiesz co, do czego to przykleić. Przecierasz twarz ze zmęczenia. Może sen pomoże ci rozwiązać to. 
~*~
Uśmiechasz się szeroko na widok Puqa. Nie wiesz czemu on nie daje ci spać po nocach. Od kilku tygodni część nocy spędzacie wspólnie. Coś ciągnie cie do niego. Może te zielone tęczówki, oliwkowa cera a może zmierzwione, brązowe włosy? Może chodzi o rysy jego twarzy? Od zawsze miałaś nieodpartą słabość do panów ze Śląska. Nachyla się nad tobą i czujesz jak cie całuje. 
- Wyglądasz... - mruczy. Uśmiechasz się szeroko łapiąc jego rękę. Jolka nie podziela takiego związku ale ty nauczyłaś się. Nauczyłaś się patrzeć na swoje potrzeby. Jesteś egoistką, ale nie możesz inaczej postąpić. Musiałaś się odczulić. Musiałaś, po tylu rozczarowaniach. 
- Się wie – wsuwasz swoją dłoń pod jego ramię. Trine podekscytowana rusza do przodu. Wam się nie spieszy. Nigdy się nie spieszyło. Wchodzicie do środka. Wiesz, że długo tu nie zabawisz. Michał znika przy barze a ty pożądliwie gapisz się na niego. Godziny spędzane na siłowni przynoszą rezultaty. Jest co raz bardziej apetyczny. Siadasz przy stoliku obok Miuosha. Uśmiechasz się do niego szeroko. Że udało się go wyciągnąć. Jesteś w szoku. 
**********
Budzisz się rano czując jak osoba obok mocniej zaciska swoje ramiona. Czujesz na piersiach jego miarowy oddech. Wpatrujesz się w sufit. Nie jesteś głupia. Musiało to się tak zakończyć. Nie potrafisz mu odmówić. Zresztą przywiązałaś się do niego. Bo jest jedyną osobą tu, do której możesz zadzwonić w środku nocy. A on wysłucha. Wsuwasz palce w jego włosy i napinasz mięśnie nóg. Słodkie lenistwo odpowiada ci. Ale z drugiej strony praca czeka na napisanie. Po dwóch szturchnięciach Michał kładzie się obok. Ty podnosisz się i zmierzasz w kierunku kuchni zapinając powoli jego koszulę. Od razu otacza się jego zapach. Uśmiechasz się pod nosem wpatrując się w bulgoczącą wodę. Oprócz powalających perfum czujesz po chwili zapach świeżej kawy. Kochasz ten zapach. Uzależniłaś się od zapachów. Nie obserwujesz – wąchasz. Tylko siadasz przed laptopem. Kawa leniwie paruje w kubku. Czekasz aż system uruchomi się. Opierasz głowę na podbródku. Zerkasz w okno. Nie wracasz wspomnieniami do nocy, ponieważ napawa cie to szkarłatnym rumieńcem. Ale twój umysł jest złośliwy. Zamykasz oczy.
~*~ 
Znikasz w pociągu do domu późno w nocy. Już myślałeś, że się nie wyrobisz. Ale zebrałeś całe chęci. Siedzisz w przedziale i nakładasz słuchawki. Uwielbiasz podróżować koleją. Ten weekend trochę cię oddepresjonował. Czujesz się już zdecydowanie lepiej. Uśmiechasz się wpatrując się w telefon. Za kilkanaście godzin staniesz na ojczystym gruncie. Może Rahim ma rację? Zaproponował ci mieszkanie w Mikołowie. Może się skusisz. Czujesz budującą euforię. Nie wiesz skąd się wzięła. Ale nie chcesz jej stracisz. Uśmiechasz się szeroko. Opierasz głowę o szybę. 
~*~
Przypatrujesz się jak Michał zbiera się do wyjścia. Nie lubisz tego. Rozchodzicie się na cały tydzień, żeby później spędzić ciekawy weekend. Zakłada kurtkę i zerka na ciebie. Jego oliwkowe spojrzenie sprawia, że robi ci się gorąco. Uśmiecha się. Nie widzi twojego rozdarcia. Nachyla się do ciebie i całuje. Wspinasz się na palce. Przeraża cie myśl, że spotkacie się dopiero za tydzień. Wzdychasz ciężko. 
- W środę zabieram cie na rodzinny obiad – rzuca a ciebie mdli ale jednocześnie czujesz przypływ euforii. Uwielbiasz jego mamę. Kobietę pełną ciepła ale również rygoru. 
- Czekam – mruczysz z zadowoleniem. Michał całuje cie jeszcze krótko i znika. Zamykasz drzwi na głucho i uśmiechasz. Zerkasz na ścianę. Powinnaś zabrać się za pracę ale znikąd pojawią się wspomnienia o Mateuszu. Zaczyna cie skręcać. Czemu akurat teraz? Nie rozumiesz nic. Ale wiesz, że nie możesz sobie pozwolić na chwilę rozczulenia. Wypłakałaś już wiele łez przez niego. I nie masz zamiaru więcej. Wystarczy, że zanim wyjechałaś płakałaś. Bo nie potrafiłaś powiedzieć mu prawdy. Od dzisiaj ograniczasz kontakty z ludźmi z wytwórni. Nie chcesz znów jego spotkać. 

Obserwatorzy