Jak
ognia starasz się ograniczyć swoje weekendowe wizyty w wytwórni
należącej do Sebastiana Salberta. Boisz się spotkać go znowu. Bo
jedno rozmyślanie rano pozwoliło ci na nowo zamknąć się w sobie.
- Coś się stało, że już nas nie odwiedzasz? - w drzwiach
staje wspomniany wcześniej człowiek. I zerka na ciebie tak jak nie
lubisz. Przenikliwie. Lubisz go, nawet uwielbiasz. Ale nie potrafisz
przełamać się i powiedzieć mu prawdy. Unosisz wzrok znad
kolejnego tekstu. Wszystkie projekty masz już ukończone.
-
Rahim – uśmiechasz się szeroko. Jest dla ciebie wspaniałym
słuchaczem. Wiele godzin spędziliście na rozmowach o wszystkim. Ma
na sobie jak zwykle firmową koszulkę. Sama masz takich kilka ale
nie nosisz ich za specjalnie.
- Usiądź – wskazujesz na
krzesło. Zajmuje miejsce i znów mierzy cie swoim spojrzeniem. Jakby
potrafił na pewno wyczytałby wszystko z ciebie. I nie musiałabyś
odpowiadać na to pytanie.
- Nie mam czasu, żeby tłuc się do
was. Zarzucili mnie pracą – rzucasz. Nie musisz mówić.
Przymykasz oczy.
- Pracą? - prycha z rozbawieniem – O ile mi
się wydaje to teksty tłumaczysz w wolnych chwilach – wskazuje na
kartki leżące niedbale na twoim biurku. Wzdychasz ciężko.
- I
odłożyłam ich już tyle, że muszę teraz to zrobić. Zresztą
bardziej skupiam się na prezencie dla Michała – wyjaśniasz.
Uśmiecha się szeroko do ciebie. Sam was poznał i czuje się dumny
z tego. Bawi cie to ale nie możesz nic zrobić.
- Właśnie. Bo
to już jutro – oznajmia a ty unosisz brew. Sebastian jest
rozbawiony.
- A to nie wiesz? Wieczorem spotykamy się w Mega –
ta informacja sprawia, że automatycznie odechciewa ci się
wszystkiego.
- Spotykamy? - mruczysz niebezpiecznie.
- No ja,
wy, Wojtek, Trine, Gruby, Bob, Bunio i Mioush – ciche westchnięcie
ulgi wyrywa się z ciebie. Bez niego. Nie wiesz czego się boisz.
~*~
Wchodzisz do środka za Sebastianem. Nie wiesz czemu dałeś się
na to namówić. Ale z drugiej strony masz ostatnio taki okres, że
chce ci się skakać. Nikt nie może cie poznać. Mówią, że
zmieniłeś się. Ale sam nie wiesz czemu. Zatrzymujesz się
zaskoczony i coś zaczyna ssać cie w żołądku. Widzisz ją w
towarzystwie solenizanta. I to jak się do niej odnosi. Nie traktuje
jej jak koleżanki. Widzisz jak trzyma ją za rękę i całuje. Coś
się w tobie zmienia. Zazdrość? Rozczarowanie? Nie wiesz sam.
Jednak starasz się robić dobrą minę do złej gry. Tosia odwraca
się do ciebie i widzisz jak z jej twarzy odpływa krew. Jednak nagle
uśmiecha się szeroko.
- Mati – w jej głosie wyczuwasz
zadowolenie. Że cie widzi. Całujesz jej polik i czujesz jak
sztywnieje. Odsuwasz się od niej. Jej szare oczy patrzą na ciebie z
intensywnością.
- Miło cie widzieć – oznajmiasz i zwracasz
się do Michała. Puq obserwuje was w skupieniu. Po chwili dziewczyna
nagle odchodzi.
~*~
Wychodzisz na zimne powietrze. Boli cie jego
obecność. Boli cie to, że tu jest. Czujesz się oszukana i jesteś
zła. Zapalasz papierosa. Patrzysz na ludzi. Nie pijesz dzisiaj. Nie
robisz nic. Chcesz w spokoju posiedzieć trochę. Sama. Ale nie
możesz zrobić tego Michałowi, i nie możesz wyjść nagle. Jak
wróci do domu? Wypuszczasz szary dym patrząc jak leniwie unosi się
w górę. Dlaczego musiałaś go spotkać? Przecież uczucie, którym
go darzysz nadal jest żywe. I pali się na nowo. Bo zatonęłaś w
tym zielonym spojrzeniu i ponownie posłuchałaś tego głosu. Ile
czasu spędzałaś z nim na rozmowach tonąc w jego głosie.
Najwspanialszy dźwięk, gdy myślałaś że on czuje coś również.
Ale później zaczęły pojawiać się jego kolejne dziewczyny a ty i
z nimi i z nim nie mogłaś się dogadać. Z nimi bo byłaś
zazdrosna a z nim bo cie rozczarował. Przeczesujesz włosy palcami.
Nie widzisz już sensu w tkwieniu tutaj. Siadasz na ławce ustawionej
pod murem. Stukasz nogami i nie wiesz nic. Drzwi otwierają się
powoli i z klubu wychodzi Sebastian. Rozgląda się a potem bez słowa
zajmuje miejsce obok.
- Michał się zastanawiał gdzie poszłaś
– oznajmia a ty wzruszasz ramionami. Masz dosyć. Czujesz
rozgoryczenie.
- Zbieram się do domu. Nie mam nastroju –
rzucasz i słyszysz jak odwraca się do ciebie.
- Jak to?
-
Normalnie. Jestem zmęczona i chcę się wyspać – patrzysz na
niego. Wiesz, że pokazujesz mu swoją irytację. Powoli wstajesz.
-
To o niego chodzi, tak? - jedno pytanie sprawia, że zaczynasz czuć
rosnącą panikę. Sebastian patrzy na ciebie. Czujesz to świdrujące
spojrzenie. Powoli odwracasz się do niego.
- O wszystko –
rzucasz i wchodzisz do środka. Bez problemu znajdujesz Michała.
Uśmiecha się szeroko na twój widok. Odwzajemniasz to ale nie
widzisz w tym ikry. Mówisz mu, że wychodzisz. Całuje cie czule i
zgadza się.
- Widzę, że jesteś zmęczona – oznajmia czym
wprawia cie w osłupienie. Po chwili siedzisz w samochodzie i
jedziesz do mieszkania. A łzy ciekną ci ciurkiem po polikach. Bo
nie potrafisz się zdecydować.
*****************************
Nie wiesz ile czasu spędziłaś
w mieszkaniu. Nie odbierasz telefonów, maili ani nie otwierasz
drzwi. Nie masz na to ochoty. Nie chcesz się z nikim widzieć.
Zachowujesz się jak roztrojona nastolatka. Chodzisz z kąta w kąt.
Projekty przesyłasz służbowym mailem do Huberta który dostarcza
je dalej. Powiedziałaś mu, że masz lekkie zatrucie pokarmowe.
Uwierzył. Gdy rozlega się pukanie nie reagujesz. Patrzysz na ścianę
i myślisz. Bo jak masz się zachować. Obecność Mateusza nie
pozwala ci się skupić i przywołuje wspomnienia. Przywołuje to o
czym chciałaś zapomnieć. Ile razy starałaś się nie zbłaźnić.
A jednak było na odwrót? Teraz chcesz się od niego odciąć. Nie
chcesz patrzeć na niego i marzyć. Marzyć, żeby spędzić z nim
całe życie. Marzyć, żeby spędzać z nim każdy wieczór. Marzyć,
żeby być najważniejszą dla niego osobą. Zaciskasz zęby ze
złości. Nie wiesz już co masz zrobić. Popadasz w paranoję.
Zerkasz na telefon. Sebastian od kilku minut stara się do ciebie
dodzwonić. Czyli on stoi za drzwiami. Wiesz o tym, b widzisz przed
blokiem jego samochód. Siadasz na kanapie i słyszysz nagle strzęk
zamka w drzwiach. Drętwiejesz. Nie wiesz co masz zrobić, nie wiesz
jak się zachować. Nie wiesz nic. Ktoś ma klucze?
- Tośka,
Tośka – słyszysz Salberta i powoli odwracasz głowę.
- To
podobno ja – mruczysz. Rahim zajmuje miejsce obok ciebie i znowu
zaczyna. Przypatruje się tobie w skupieniu. A ty tracisz
cierpliwość.
- Co się z tobą dzieje?
- Absolutnie nic.
Strułam się – rzucasz wpatrując się w niego. Kręci głową.
-
I nie odbierasz telefonów?
-
Bo nie mam co robić tylko zarzucać was swoimi problemami natury
gastrycznej – rozkładasz bezradnie ręce a twój gość wybucha
śmiechem. Sama mimowolnie podnosisz kąciki ust.
- Uwierz, że
na pewno coś bym znalazł na takie problemy – oznajmia
- Chyba
twoja mama – mruczysz i wstajesz – Herbaty? - zmierzasz w
kierunku kuchni.
- Nie. Lece bo miałem za zadanie tylko
sprawdzić jak się czujesz – oznajmia a ty wzruszasz ramionami.
Słyszysz jak podnosi się.
- I jak masz jakiś problem to możesz
do mnie zawsze zadzwonić – oznajmia. A ciebie zaczyna mdlić. Bo
nie potrafisz wyrzucić mu wszystkiego. Chociaż kiedyś to nastąpi.
- Sebastian – odwracasz się. Unosi wzrok – Jak czujesz się
gdy wracają wspomnienia, których chciałeś się pozbyć? -
zagryzasz nerwowo wargę.