Sebastian
przygląda ci się w skupieniu. Bo twoje pytanie sprawiło, że nie
wiedział co miał powiedzieć. Chrząknął. Ponownie usiadł a ty
poczułaś się niepewnie.
- No wiesz – mruknął – Bo to
zależy. Najczęściej takie wspomnienia chcesz zapomnieć bo
sprawiły ci ból – oznajmił. Zagryzasz wargę ze zdenerwowaniem.
- A z tym powrotem. To najpewniej chodzi o rozdarcie. Nie chcesz
wspominać ale jednak nie możesz ich odgonić – patrzy na ciebie a
ty spuszczasz wzrok. Wzdychasz ciężko. Ma racje. Jak zawsze.
Sebastian zawsze ma racje. Jest inteligentnym mężczyzną. Tylko, że
dalej się dziwiłaś jak mógł być sam.
- Ale o co dokładniej
chodzi? - szepnął zaniepokojony. Nie ukrywał teraz, że bał się
o ciebie. Bo zrobiłaś się taka niemożliwie przygaszona i
nieobecna. Może coś się stało? Westchnęłaś.
- Ale nikomu
nic powiesz? - spojrzałaś na niego. Pokiwał głową.
- Jak
zauważyłeś to ja Mateusza znam dłużej. Bo mieszkaliśmy w
jednym bloku, w jednej klatce. Całe życie razem spędziliśmy. I
coś mi nagle odwaliło. Zrozumiałam, że nie traktuje go jak brata
czy przyjaciela. I to zaczęło mnie niszczyć. Głupio myślałam,
że czuje to samo. Ale z każdą jego kolejną dziewczyną czułam
się źle. W ostatniej klasie liceum zapisałam się na wyjazd do
Katowic. Miałam jechać do Mongolii ale wolałam zostać tu. Tu
zamieszkałam i znalazłam pracę. A jak myślałam, że sobie
wreszcie wszystko ułożyłam to on znowu się pojawił –
szepnęłaś. Sebastian spojrzał na ciebie z zaskoczeniem. Nie
widział w twoim zachowaniu jakiejś powściągliwości. Nie widział
w twoim odnoszeniu się do Buki. Fakt, że byliście na innym
poziomie ale nie za bardzo się ze sobą spoufalaliście. Raczej się
unikaliście i nie wchodziliście sobie w drogę.
- Czyli co?
-
Czyli to o czym chciałam zapomnieć wróciło z jego spotkaniem. Bo
powinnam się wyleczyć z uczucia, które mnie niszczyło – rzucasz
ze zrezygnowaniem
- Jak to cie niszczyło?
- Bo przyjaciele
nie powinni żywić do siebie wyższych uczuć
- Zawsze tak jest.
W przyjaźni damsko-męskiej coś z którejś strony musi się
zmienić. Zawsze zrodzi się z tego jakieś uczucie wyższe –
oznajmia a ciebie wprawia to tylko w gorszy nastrój. Przecież się
zapierałaś. Przecież mówiłaś sobie, że to nonsens. A teraz?
Ocierasz twarz ze złością. Bo okazało się znowu, że jesteś
słaba. Nie chciałaś tego pokazać. Znów wyszło jak wyszło.
-
Dlatego nie dziw się, ale... Postaram się nie odwiedzać was już
tak namiętnie – oznajmiłaś spokojnie. Sebastian spojrzał na
ciebie i parsknął śmiechem. Gardził tym co powiedziałaś.
Zdębiałaś zupełnie.
- Źle robisz Tośka – rzuca a ty
czujesz się lekko zaniepokojona. Bo powiedział coś na co ty nie
miałaś odpowiedzi. Nie wiesz jak to rozegrać.
- To co mam
zrobić?! Pakować się mu pod nogi i krzyczeć, że jestem tu? -
teraz ty rzucasz coś z ironią a on wybucha śmiechem. Już sama nie
wiesz co masz z tym zrobić.
- Coś w ten deseń. Skoro tak
bardzo się przyjaźniliście, to może warto złapać go za kołnierz
i porozmawiać. Wiesz prawdziwa przyjaźń polega na ciągłości
rozmowy. Spotykasz go po kilku latach a zachowujecie się jakby to
było wczoraj – oznajmia.
- Nie – mruczysz. Wywraca oczami.
Zna ciebie. Wie, że jak się już zaprzesz to żadna siła cie nie
zmusi do zmiany decyzji. Jesteś Tośka. I wiesz, że nie możesz się
poddać. Nie możesz też pokazać, że coś jest w stanie cie
złamać.
- Uparta jesteś. Ty na pewno nie powinnaś stąd
pochodzić? - mruży oko a ty uśmiechasz się. Nie wiesz co już
myśleć. Nie wiesz co zrobić. Wsuwasz palce we włosy i wpatrujesz
się w blat.
~*~
Patrzysz na Mikołów z lekką fascynacją. Może i
jest tu inaczej niż w domu ale też nie źle. Jest cicho i mimo
wszystko czysto. Zaciągasz się papierosem i czujesz jak telefon
wibruje w twojej kieszeni. Zerkasz na wyświetlacz i ściągasz brwi.
Że co proszę?
- Halo
- Cześć – słyszysz w słuchawce
głos swojej byłej dziewczyny. Nie wiesz co masz z tym zrobić.
-
Co ci jeszcze potrzeba? - mruczysz. Pamiętasz jeszcze jak cie
załatwiła i nie masz ochoty z nią dłużej rozmawiać. Po co w
ogóle z nią rozmawiasz? Nie wiesz.
- Możemy się spotkać? - w
jej głosie nie ma nic z werwy. Jest raczej zaniepokojenie.
-
Kiedy?
- Chociażby dzisiaj. To nie jest sprawa, którą można
odłożyć na później – mruczy a ty unosisz brew. Paulina tak
bardzo uwielbiała być zagadkowa, że teraz nie robi to na tobie
wrażenia. Ba, jesteś już tym znudzony. Za długo to łykałeś.
Teraz już masz ochotę zaśmiać się. Ale w głębi duszy dalej
jesteś miękki i nie potrafisz z perfidnością dać jej kopa w
dupę.
- Nie ma mnie w Gdańsku. I myślę, że nie wrócę w
najbliższej przyszłości – oznajmiasz a ona zaciąga się
powietrzem.
- Więc tak – mruczy – Uciekłeś – rzuca a
ciebie to zbija z tropu. Teraz jest zła. Wybitnie zła. A ty nie
wiesz co masz z tym zrobić.
- Słucham?
- W ciąży jestem i
dziecko może być twoje – ta wiadomość cie nokautuje.
- Co?!
- ryczysz do słuchawki. Jesteś zszokowany. To absolutnie
niemożliwe. Nie jest to prawdą. Nie, nie...
~*~
Uchylasz powieki
słysząc jak dzwoni twój telefon. Jest trzecia w nocy a jakiś
idiotyczny człowiek coś od ciebie zechciał. Zabijesz go lub ją z
zimną krwią. Mamroczesz coś pod nosem czując jak ból głowy
powrócił. Nie wiesz co masz zrobić. Walczysz z tą migreną od
południa. Od momentu, gdy Sebastian zostawił cie samą.
-
Słucham – mruczysz.
- Tośka – w słuchawce słyszysz głos
Mateusza. Po twoim kręgosłupie przebiega dreszcz.
- Co ta
zdzira sobie myśli? - jego wyrzutu pytanie sprawia, że zrywasz się
z łóżka.
- Mati, ale o co chodzi? - jesteś zdezorientowana.
Ruszasz do rzuconych na krzesło,ubrań. Łapiesz za koszulkę i
wciskasz ją na siebie.
- Paulina zadzwoniła – oznajmia a ty
stajesz jak wryta. To czarne coś, co było w stanie wypomnieć ci
wszystko? To czarne coś, co przywiązało do siebie Mateusza?
-
Ale przecież...
- Wiem, że mówiłaś prawdę. Ale ja idiota,
dałem jej drugą szansę – rzuca z rozżaleniem. A ty masz ochotę
pojawić się obok i strzelić go w głowę. Co uczynisz jak się
spotkacie. Bo on czasami tak musi mieć. Dostać w łeb porządnie od
kogoś. Ruszasz do drzwi i otwierasz je z impetem. Nie wiesz jak to
się stało ale Mateusz jest tu. Patrzy na ciebie przerażonym
wzrokiem. Ściągasz brwi.
- Właź – warczysz. Już wie co go
czeka ale ty masz to w dupie. Jesteś absolutnie wściekła. Chcesz
dla niego jak najlepiej. Skruszony wchodzi a ty zamykasz drzwi.
-
Coś ty idioto zrobiłeś – uderzasz go w ramię. Patrzy na ciebie
kiwając głową. Masz racje.
- Ja nic, ale ona zadzwoniła
dzisiaj i powiedziała, że chyba w ciąży jest – mruczy a tobie
odejmuje mowę.
- Chyba jest w ciąży czy, czy ci chyba to
powiedziała? - odzyskujesz mowę. Mateusz siada na kanapie i
wzdycha. Nie wiesz co możesz zrobić. Siadasz obok. Czujesz jak
kładzie ci głowę na ramieniu.
- Chyba jest w ciąży. I dzwoni
do potencjalnych ojców – oznajmia a ciebie napada głupawka.
Wybuchasz śmiechem, niepohamowanym. Bo to co ci powiedział. Nie
wiesz jak to rozegrać.
- Najlepiej. Ty też mnie wyśmiej –
zły podnosi się.
- Mateusz czym ty sie przejmujesz? -
chichoczesz dalej – Skoro dzwoni do OJCÓW to na ciebie nie
wypadnie. Palinka uwielbiała przecież rozkładać nogi – mruczysz
ściągając brwi. A on obrzuca cie pełnym złośliwości
uśmieszkiem. Teraz się śmieje, a przedtem się wściekał. Nie
wiesz co powiedzieć mu dalej. Czujesz jak całuje twój polik.
Zaciskasz wargi w cienką linie. Chciałaś się odciąć a nie
potrafisz. I to od niego. Bo jest najwspanialszy. Bo jest uroczy. Bo
jest po prostu sobą. Dotykasz jego karku. Łapie nagle twoją dłoń.
Zerkasz na niego.
- Czym się przejmuje? Że mam na głowie
dziecko z osobą, która była w stanie dorobić mi rogi i bezczelnie
się śmiać – mruczy zaciskając palce na twojej dłoni. Ty nie
wiesz jak masz postąpić. Słuchasz go skupieniu czując jak znów
odurza cie jego głos. Bo nadal masz do niego słabość. Bo nadal go
kochasz.
- Wiesz, że byłeś idiotą. Ale po co słuchać
jakiejś Tośki – rzucasz z rozgoryczeniem. Kręci głową i
pociera twarz dłońmi.
- Znowu zaczynasz? - na te słowa cofasz
dłoń. Chce wojny czy porady?
- Mateusz – mruczysz ze
zrezygnowaniem – Nie chce mi się tego drążyć – dodajesz.
Zagryza nerwowo wargę.