Dwie
kawy i powoli wracasz do normalności. Nie wiesz na czym to polega
ale inaczej nie możesz. Siadasz przed laptopem i zabierasz się za
pisanie programu na zaliczenie. Nakładasz słuchawki na uszy,
włączasz ulubioną płytę i zatapiasz się w szyfrach programisty.
Stukasz w klawiaturę z impetem
zatapiając się w tym co raz bardziej. Od zawsze uwielbiałaś
siedzieć w elektronice, uwielbiałaś podglądać innych jak stukali
w klawiaturę. Zawsze rajcowało cie to, jak napisany jest prosty
program. I co? Jesteś mistrzem sama dla siebie. I dla znajomych. Od
zawsze przychodzili do ciebie po pomoc. A ty się uczyłaś. Teraz
piszesz licencjat. I nie wiesz co masz zrobić. Bo z jednej strony
dostajesz punkt więcej a z drugiej kończy się najlepszy okres
swojego życia. I nie chcesz tego. Ale musisz z tym skończyć.
Wzdychasz popijając kawę. Twoją uwagę zwraca pukanie do drzwi.
Wstałaś i ruszyłaś. Otworzyłaś.
- Michaś? - uśmiechnęłaś
się szeroko. Puq patrzy na ciebie z szelmowskim uśmiechem. A tobie
mimo wszystko miękną nogi.
- No cześć – włazi do
mieszkania. Nachyla się nad tobą.
- Co tu robisz? - mruczysz
gdy odsuwa się od ciebie.
- Wpadłem – oznajmia ściągając
kurtkę. Odwracasz się i ruszasz do kuchni. Uśmiecha się patrząc
na ciebie.
- Wpadłeś i co? - rzucasz. Wstawiasz wodę.
Zaśmiewasz się czując jak obejmuje cie w pasie. Składa na twojej
szyi pocałunek. Oczywiście, że tęsknisz za nim. Ale macie
przecież taką niepisaną zasadę, że nie spotykacie się w
tygodniu. Jednak z upływem czasu jest to co raz trudniejsze. Co raz
się w tym zatracasz, chociaż nie mówisz nic o związku. O
uczuciach tym bardziej.
- I cię porywam – rzuca zerkając na
laptopa. Jesteś w połowie pracy.
- Słucham? - rzucasz z
kuchni.
- No wiesz. Zabieram mimo woli i siłą – wchodzi do
ciebie. Zaśmiewasz się pod nosem.
- Siłą to wiesz co możesz?
- mruczysz. Śmieje się głośno. Tak jak lubisz. I nie wiesz już
co możesz zrobić. Tylko się poddać. Michał jest uparty. Jak
Ślązak. Podaje ci kurtkę i zaprasza na dwór. Jesteś zaciekawiona
i nie wiesz co on wymyśli. Lekki niepokój rodzi się w tobie gdy on
dosłownie zlatuje ze schodów. Co on u licha wymyślił?! Nagle
zatrzymujesz się.
- Kupiłeś motor – ni to pytanie, ni to
stwierdzenie. Ale patrzysz na połyskującą w słońcu maszynę.
Michał dumny jak paw puszy się przy pojeździe. I nie możesz
uwierzyć. Tyle razy mówił, że dorobi się porządnego sprzętu. I
nie kłamał.
- Kupiłeś – kiwa głową. Całuje cie czule a
ty już chcesz żeby został z tobą.
- I porywam cie na jazdę
próbną – odrywa się od ciebie. Wyczuwasz jego ekscytację i
chwilę później na głowie masz kask. Zajmujesz miejsce za nim i
automatycznie obejmujesz go w pasie. Cały Michał. Dziecinny ale
jednocześnie opiekuńczy. Wzdychasz. Twoje pisanie pracy poszło się
walić. Chwilę później czujesz pęd powietrza a w uszach dudni ci
huk miasta.
~*~
Wieczór nadszedł ciężki. Siedzisz w barze z
pozostałymi i nie wiesz, kto jeszcze się pojawi. Masz dobry humor.
Mieszkanie jest optymalne dla ciebie, i pisanie wychodzi lepiej.
Odsuwasz od ust kufel gdy pojawia się Tosia. O dziwo nie z Michałem,
a z Wojtkiem. Brat Rahima zadowolony jest z faktu, kto mu towarzyszy.
Wiele razy mówił, że Antonina nie traktuje go miło. I nie
wiedział dlaczego. Teraz jednak rozmawiają swobodnie. Chyba, że
ona tak dobrze grała. A ty uśmiechasz się. Od ostatniej rozmowy
minął tydzień. I mimo wszystko tęsknisz. Bo jest taka jak zawsze.
Nie boi się mówić co myśli. Tosia.
- Cześć – nachylasz się
i całujesz jej polik.
- Widać jakiś wyspany jesteś – rzuca
a ciebie to bawi. Czujesz się dobrze. Wyjątkowo. I ten jej szeroki
uśmiech. Już nie pamiętasz jak wyglądał. Ale teraz?
~*~
Papieros
cię orzeźwia, budzi. Nie wiesz czemu palisz. Stoisz przed klubem
zaciągając się po raz kolejny. Stąpasz z nogi na nogę.
- A
mówiłaś, że palenie jest złe – słyszysz za sobą. Mateusz
wychodzi i staje obok ciebie. Wciągasz w płuca mieszankę jego
zapachu i papierosów.
- Mówiłam. Teraz zmieniłam zdanie –
rzucasz. Uśmiecha się pod nosem i obejmuje cie ramieniem.
Sztywniejesz, bo wiesz że to dziwne. Jego dotyk cie po prostu
odurza. Zdajesz sobie sprawę, ze swojej słabości.
- Tęskniłem
– rzuca. Zamykasz oczy. Ty umierałaś. Bo to co do niego czułaś
cie niszczyło. I niszczy dalej. Nie wiesz co mu odpowiedzieć.
Przymykasz oczy i bezwładnie opierasz się o niego. Uśmiecha się
pod nosem.
- I wiesz... Od tej naszej rozmowy...
- Rozmowy? -
uśmiechasz się – Chyba żaleń – dodajesz. Parska śmiechem.
-
Niech będzie. Ale zdałem sobie sprawę, że dalej nic się nie
zmieniło między nami – oznajmia a ciebie w środku ściska.
Zamykasz oczy. Wiesz, że to niemożliwe. Że to co chciałaś
wymazać ze swojej pamięci wróciło. Dotykasz swojego czoła.
Czujesz się oszołomiona i lekko pijana. Tknęłaś tylko jedno
piwo. I nie chcesz więcej. Bo dotyk jego ust odrywa cie od ziemi.
Czujesz jak miażdży twoje wargi swoimi. Po co to robi? Po co to
zrobił. Czujesz jego dłoń w swoich włosach i musisz się poddać.
Rozum krzyczy, serce dopinguje. Jesteś głupia! Ale robisz rzecz
słuszną. Twoje ciało odpowiada. Zdradza co czujesz. A on?
Bezczelnie bierze co chce. Czujesz jak muska palcami twoje plecy. Nie
chcesz nic więcej. Ale... Odsuwasz się od niego. Łapiesz głęboki
haust powietrza.
- Nie – mruczysz. Bo nie możesz i doskonale o
tym wiesz.